Dzień 10 (25.08.11)
Z racje tego, że zostałem zaproszony na wesele, postanowiłem odpuścić sobie wędrówkę po górskich szlakach i poszukać prezentu dla Pary Młodej, w postaci jakiegoś winka półsłodkiego i fajnej kartki. Sztuka ta udała mi się w zakopiańskim sklepie alkoholowym pod nazwą „Alkohole i wina świata”, gorzej niestety było ze znalezieniem kartki z życzeniami. Po obejściu połowy zakopanego już prawie straciłem nadzieję, zresztą absurdem jest że w mieście gdzie straganiarze oferują różne pamiątki, oscypki itp. nie można znaleźć ani jednej kartki z życzeniami ślubnymi. Po godzinnym poszukiwaniu odnalazłem upragniony sklep, zresztą spędziłem w nim chyba ponad pół godziny bo nie mogłem się zdecydować na formę kartki. Później pojechałem z Panią Katarzyną do Poronina odebrać rzeczy od krawca. Zresztą nie byle jakiego bo specjalizującego się w strojach góralskich. Wracając odebraliśmy jeszcze w Bukowinie Tatrzańskiej kierpce, miałem okazje poznać jak wygląda ich produkcja. Jest to naprawdę żmudna i ciężka praca wykonywana ręcznie, która wymaga dużej cierpliwości i koncentracji. Wieczorkiem wpadłem na małe co nieco do mojej ulubionej restauracji gdzie zamówiłem mix grillowy, po prostu rewelacja polecam. Po przyjeździe wypiłem jeszcze Złotego Bażanta i poszedłem spać z ambitnym zamiarem obudzenia się o godzinie 4.00. Pozdrowienia z Białki Tatrzańskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz